Wstęp do katalogu wystawy „Punkt widzenia”- abstrakcja geometryczna - Galeria Sztuki Współczesnej - Chłodna 20 – SOK - Suwałki
Autor wystawy, Ireneusz Jankowski zaprasza nas na wycieczkę w krainę geometrii. Bez obaw, nie będzie to wykład ani lekcja, nie przez wszystkich lubianej matematyki. Faktem jest jednak, że wszyscy w czasach szkolnych po raz pierwszy spotkaliśmy się z problemami geometrii euklidesowej. Bez wątpienia artysta doskonale zna te zasady i jest miłośnikiem aksjomatów Euklidesa, czyni wiele by uzasadnić, jak efektowne zastosowanie może mieć geometria w sztuce artystycznej wyobraźni.
Zanim jednak sięgnął po język geometrii, odrzucając inne, a stosowane również przez niego metody malarskiego obrazowania, jego zawodowe początki niczego takiego nie zapowiadały. Po ukończeniu studiów, wraz z żoną, Barbarą Zielińską, również artystką, podjęli pracę w Liceum im. Cervantesa jako nauczyciele plastyki. Można powiedzieć, patrząc z dzisiejszej perspektywy, że swe pasje artystyczne odłożyli na później. Edukacją zajęli się bardzo na serio, oddali się temu wspaniałemu zawodowi bez reszty, lecz nie przypuszczali zapewne, iż zajmie im to aż tyle lat. Trafili na zespół pedagogów, który umożliwił im, entuzjastom współczesnej sztuki, stworzyć warunki do prowadzenia regularnej nauki podstaw rysowania, malowania i nawet rzeźbienia w warunkach szkolnych. Uczniowie uczestniczyli też w corocznych plenerach malarskich na lubelskim Roztoczu, rozwijając swoje umiejętności pod okiem nauczycieli. Ewenementem było i to, że młodzież mogła wybrać plastykę jako jeden z przedmiotów zdawanych przy maturze, poddając pod ocenę – wzorem wyższej uczelni – swą pracę dyplomową. Nie może zatem dziwić fakt, iż liczni absolwenci Cervantesa pokonywali trudną barierę egzaminacyjną, zdając z sukcesem do warszawskiej Akademii Sztuk Pięknych.
Dla Ireneusza odejście na emeryturę umożliwiło pełniejsze rozwijanie własnych ambicji artystycznych. Do pracy przystąpił z tą samą intensywnością, jak niegdyś, gdy podejmował się zadań edukacyjnych. Dzisiaj ma już za sobą liczne wystawy upewniające go, że ma coś osobistego do przedstawienia bywalcom galerii.
Ponowne wejście na artystyczną scenę z nowym „programem” twórczym okazało się dużą niespodzianką. Po wielu próbach z ceramiką i malarstwem (o tematyce pejzażowej) Ireneusz zmienił swój plastyczny przekaz. Źródłem diametralnie innej inspiracji okazała się twórczość artysty sprzed niemal już stu lat. Jest nim holenderski malarz, Piet Mondrian, członek grupy de Stjil, współtwórca neoplastycyzmu, nurtu w sztuce, wkomponowującego się w okres awangardy konstruktywistycznej. Typ jego abstrakcyjnych kompozycji zadziałał tak silnie na wrażliwość Ireneusza, że od paru lat, podążając tym tropem, przeobraził się w pełnego inwencji przedstawiciela abstrakcji geometrycznej. O wrażeniu, jakie wywarło na warszawskim artyście przyjrzenie się dorobkowi awangardy z okresu międzywojennego, a przecież w tym artystycznym dyskursie brali udział również wybitni, polscy artyści, Władysław Strzemiński, Katarzyna Kobro, Henryk Berlewi i Henryk Stażewski, chętnie opowiada sam artysta. Kierunek, który wytyczali wydał mu się bardzo atrakcyjny, przylegał wręcz do tkwiących w nim, w jakiejś ukrytej rezerwie, zdolności manualnych i upodobaniach technicznych.
Język geometrii przyjęty za swój, stosuje dzisiaj z niebywałą swobodą, a dodatkową wartością jest perfekcja wykonania każdej kolejnej pracy. Polem gry jego abstrakcyjnych kompozycji, w których przenikają się m.in. ślady inspirowania architekturą, jest nadal klasyczny obraz ujęty w ramy, lecz jego technologia odbiega już od klasycznych standardów. Artysta korzysta z pędzla i ręcznego powlekania farbami geometrycznych modułów składających się na jego kompozycje. Stosuje też elementy gotowe, tak jak to niegdyś propagowali konstruktywiści. z pietyzmem dobiera barwy, trafnie sugeruje połyskiem lub matowością licowanie powierzchni, stosowanych także we współczesnej architekturze. Autor ani razu nie wprowadził – choćby aluzją formy – ludzkiej sylwetki, ale świat przez niego wyobrażony, mimo zachowania abstrakcyjnej reguły, można odbierać jako pochwałę ludzkiego rozumu, triumfu nauki i techniki. Przedstawione wizje są przesycone światłem, bogatą różnorodnością kolorystyczną, mimo że rygorystycznie geometryczne, pulsują energią i nastrojem nieskrywanego optymizmu. Porządkowanie chaosu, tak często oczekiwane od sztuki geometrii, autor obecnej wystawy kontynuuje w swoim stylu z nieskrywaną satysfakcją.
Wojciech Krauze, krytyk sztuki